Uległość i bunt to nawykowe, automatyczne reakcje na skomplikowane bodźce. Kiedy bodziec uruchamia we mnie nawykową reakcję jest to bunt lub uległość wynikająca z fizjologicznych reakcji: walka, zastygnięcie, ucieczka.
Nie widzę innych opcji, poddaję swoje zdanie i pozostaję w niesmaku. Powoduje to dysonans pomiędzy dbaniem o siebie a dbaniem o drugiego. Czuję frustrację i bezsilność.
Gdy się buntuję mogę wyrażać siebie w sposób który nie bierze pod uwagę uczuć i potrzeb innych. Jestem pod presją i to jest niewygodne. Nie widząc innej możliwości mogę wybuchnąć.
A gdy jednocześnie jakaś moja część ulega i inna się buntuje? Oddzielenie od świadomości, że mam wybór skutkuje myśleniem, że muszę działać w określony sposób, że nie mam wyjścia. Kto jest tym kto musi? Tym, kto nie ma wyboru?
Gdy mam świadomości moich uczuć i potrzeb mogę podjąć decyzję która weźmie pod uwagę i moje i innych potrzeby.
Wybrać strategię, która wspiera. Świadomość daje mi ten wybór. Mogę zadziałać tak samo jak wcześniej, ale z miejsca wolności wyboru. Np. muszę stawić się na spotkanie/ chcę być na spotkaniu bo moja obecność na nim da mi jasność co do dalszych działań.
Uczę się poszerzać przestrzeń między bodźcem a reakcją, aby móc wybrać jak zareagować i wybierać w zgodzie z moimi wartościami.
To nieustający proces.
Ktoś dzisiaj napisał, że to wielki przywilej móc myśleć o świecie tak jak zdecydujemy. Dodam, że świadomość przywilejów naturalnie łączy się z odpowiedzialnością.
Co o tym myślisz?